
Ella
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Integer nec odio. Praesent libero. Sed cursus ante dapibus diam. Sed nisi. Nulla quis sem at nibh elementum imperdiet.
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Integer nec odio. Praesent libero. Sed cursus ante dapibus diam. Sed nisi. Nulla quis sem at nibh elementum imperdiet.
Znam Ellę od 15 lat. Jest siostrzenicą byłego chłopaka, z którym byłam w związku, gdy miałam około 30 lat. Były chłopak ODSZEDŁ, Ella została.
Nie widujemy się często, ale zawsze jest dobrze, gdy się widzimy lub rozmawiamy. Jest jedną z najbardziej empatycznych kobiet, jakie znam, i mam ogromny podziw oraz szacunek dla wyborów, które podejmuje w swoim życiu.
Powiedz nam, co chciałabyś, żebyśmy o tobie wiedzieli:
Niedawno zdiagnozowano u mnie cukrzycę. Zawsze byłam pulchna i byłam prześladowana z powodu mojej wagi, gdy byłam dzieckiem. Przez dwadzieścia pięć lat nosiłam czerń, ale kiedy miałam dzieci, zaczęłam nosić bardziej kolorowe rzeczy. Wiele razy myślałam: "Kiedy schudnę, może kupię tę sukienkę albo zrobię sobie ten tatuaż". Nigdy nie schudłam, bo kochałam życie i po prostu nie chciałam być cały czas na diecie. Stopniowo zaczęłam kochać swoje ciało takim, jakie jest. Potem swobodnie zaczęłam kupować kolorowe sukienki i zrobiłam sobie tatuaż kwiatu na ramieniu. Ale z niedawną cukrzycą przyszła dieta, potrzeba utraty wagi i chcę być zdrowa, więc wkrótce zacznę chudnąć. Ale myślenie o tym mnie smuciło: teraz w końcu kocham swoje ciało, a teraz będzie musiało się zmienić. Naprawdę nienawidzę tych "jestem-nieszczęśliwa-bo-jestem-gruba-przed-zdjęciami". Chciałam uczcić moje ciało za to, dokąd mnie doprowadziło do tej pory. Za zabawę, którą razem mieliśmy, za dzieci, które nosiło, za frytki i lody, które z nim jadłam, i po prostu za to, że jest moje. Więc zadzwoniłam do Denise, by poprosić ją, aby zachowała je takim, jakie jest teraz: "miękkie", jak opisują to moje dzieci. Godne, piękne we wszystkich swoich (nie)doskonałościach i pulchności. A po zdjęciach może się zmienić.
Czym się zajmujesz zawodowo?
Pracuję jako psycholog specjalizujący się w terapii schematów. Dla mnie psychoterapia ostatecznie polega na byciu delikatnym i życzliwym dla siebie, na niemal codziennym trenowaniu się, by nie oceniać surowo siebie i innych. Na poznaniu siebie i zaakceptowaniu siebie takim, jakim się jest, i na tej podstawie dokonywaniu potrzebnych zmian w tym, jak się robi i widzi rzeczy. Praca ta wzbogaca mnie codziennie; mogę widzieć i spotykać ludzi w ich najczystszej i najbardziej wrażliwej formie. Bycie obdarzonym takim zaufaniem uważam za szczególny dar. Życzliwość i mądrość moich klientów uczą mnie kochać siebie, z każdą krzywizną, złym nawykiem czy dziwactwem, które mam.
Jakie jest największe ryzyko, jakie kiedykolwiek podjęłaś?
Wychowałam się w rodzinie religijnej i jestem chrześcijanką. Kiedy skończyłam 30 lat, nie mając kochającego partnera, z którym mogłabym mieć dzieci, zaczęłam myśleć, co zrobić, jeśli nie znajdę go na czas, by mieć dzieci. Rozmawiałam z moimi pacjentami, którzy mieli ponad 40 i przegapiłam szansę na noszenie dziecka i zostanie matką. Nie chciałam znaleźć się w takiej sytuacji za dekadę. Myślałam o tym przez kilka lat i dużo o tym rozmawiałam z dwoma moimi najlepszymi przyjaciółmi, a dla mnie, oczywiście, z Bogiem. Próbowałam też dowiedzieć się, co to by oznaczało psychologicznie dla dziecka, którego tak bardzo pragnęłam. W końcu podjęłam decyzję i poprosiłam mojego drogiego przyjaciela, który jest gejem i dlatego również nie mógłby łatwo mieć dzieci, jeśli chciałby, o oddanie nasienia i może podjęcie roli ojca. Nieco ponad rok później mieszkaliśmy w dwóch mieszkaniach obok siebie, a nasz najstarszy syn Luk (skrót od „Luck” po niderlandzku) się urodził. Później zostaliśmy ponownie obdarzeni bliźniaczkami. Na początku otrzymywaliśmy wiele reakcji: ludzie, którzy byli bardzo szczęśliwi z nami, ale także tacy, którzy uważali nasz wybór posiadania dziecka za niemoralny i grzeszny w oczach Boga. To był dla mnie trudny czas; byłam tak szczęśliwa z naszym synem, ale ludzie wokół nas oceniali i czekali, aż coś pójdzie nie tak. Pamiętam, że moja lesbijka przyjaciółka powiedziała mi: „kiedy to przestanie być nowe, to minie”. Miała rację. Obecnie nie zawsze zdaję sobie sprawę, że jesteśmy trochę inni jako rodzina. Nie czuję się już oceniana. Myślę, że prawdopodobnie nadal jesteśmy oceniani przez innych, ale bycie starszą nauczyło mnie też widzieć, że to coś z ich strony. Może tego potrzebują? Ja nie. Czuję się bardzo błogosławiona i jestem bardzo dumna, że ojciec moich dzieci i jego partner chcą być rodziną tęczową razem ze mną, naszymi dziećmi i psem.
Co uważasz za swoje największe osiągnięcie?
Dziwnie, to nie jest moja kariera. Nie dlatego, że jestem matką w rodzinie tęczowej ani że potrafię utrzymać siebie i dzieci. Te rzeczy rzeczywiście sprawiają, że jestem bardzo szczęśliwa i spełniona. Ale uważam za moje największe osiągnięcie to, że nauczyłam się słuchać swojego serca; odważyć się brać to, co czuję, jako drogowskaz do tego, czego potrzebuję i dokąd chcę iść lub nie. I zdaję sobie sprawę, że to nie tylko to, co osiągnęłam, ale także uważam to za dar, że mogłam; mieć wokół siebie właściwych ludzi, móc żyć w jednym z najbogatszych miejsc na ziemi, mieć zdrowie, moją religię, miłość i wszystkie te inne rzeczy, których nie można kupić za pieniądze.
Najdziwniejsza ostatnia myśl w środku nocy?
“
Lorum ipsum
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Integer nec odio. Praesent libero. Sed cursus ante dapibus diam. Sed nisi. Nulla quis sem at nibh elementum imperdiet.







