Bertine

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Integer nec odio. Praesent libero. Sed cursus ante dapibus diam. Sed nisi. Nulla quis sem at nibh elementum imperdiet.

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Integer nec odio. Praesent libero. Sed cursus ante dapibus diam. Sed nisi. Nulla quis sem at nibh elementum imperdiet.

Kategoria

pantalony

Data

11/05/2019

Długość

5 min czytania

Udostępnij

pinterest-logo
instagram-logo
facebook-logo
envelope

Bertine napisała do mnie osobistą wiadomość, gdy dowiedziała się, że sfotografowałem jej najlepszą przyjaciółkę i sąsiadkę Leontien dla &Bloom: 

"Cześć Dee,

Bardzo dziękuję za tak piękne fotografowanie Leontien i wszystkich innych kobiet po 40-tce. Fakt, że prawdziwe piękno to już nie tylko "młodość i perfekcja", staje się coraz bardziej widoczny. Tak trzymaj!

Serdeczne pozdrowienia Bertine"

Po otrzymaniu tej wiadomości naturalnie zapytałam ją, czy chce wziąć udział w moim projekcie. Nie znając jej, wiedziałam, z powodu osobistej i miłej wiadomości, którą mi wysłała, oraz patrząc na jej profil na Instagramie, że jest piękną, silną i inspirującą kobietą:

Powiedz nam, co chciałbyś, żebyśmy o tobie wiedzieli.

Jednym z aspektów mnie jest bycie matką. Chciałabym opowiedzieć wam o naszym pierwszym dziecku, które zmieniło moje życie. Chyba tak robi każde dziecko, zmienia twoje życie w sposób, na który nie możesz się przygotować.

17 sierpnia 2002 Marcus się urodził. Natychmiast musiał trafić na opiekę noworodkową, a mnie zabrano

na salę operacyjną z powodu nadmiernej utraty krwi. Kiedy wróciłam z

operacja, Marcus nie był tam. Delegacja 4 lekarzy weszła do naszego pokoju i wtedy wiesz; coś jest bardzo nie tak. Marcus urodził się z zespołem Downa.

. To jest moment, w którym słyszysz ten wielki zadrapanie w twoim pięknym dziecku

fantazje I to jest moment, w którym zdajesz sobie sprawę, że to nie jest "zwrot do nadawcy". Rzeczywistość uderza mocno. Moja pierwsza reakcja była zwierzęca, odrzucająca, po prostu nie mogłam tego przeoczyć. Ale to nie trwało długo, macierzyństwo przejęło kontrolę i pojawiło się głębokie uczucie akceptacji.

Naprawdę uświadomiło mi to, że w życiu nie ma pewników. Teraz mogę powiedzieć, że cieszę się, iż nigdy nie robiliśmy żadnych testów. Mogła istnieć duża szansa, że wtedy podjęlibyśmy "złą" decyzję. Bo teraz, gdy patrzę na Marcusa, nie ma żadnego ważnego powodu, by dokonać aborcji.

Jest coś magicznego w tych ludziach i byłoby wielkim błędem usunąć ich z naszego społeczeństwa. Iskrzą się tak bardzo miłością i radością (i tak, mogą też być czasem utrapieniem …). Są mistrzami życia z otwartym sercem… Media społecznościowe naprawdę pozytywnie wpłynęły na wizerunek zespołu Downa, tak jak Denise robi to z nami kobietami przez 40, to nie jest tak źle, jak myślisz. 😉

Czym się zajmujesz zawodowo?

Mam własną praktykę masażu w Breukelen i uczę w szkole masażu. Obecnie studiuję i praktykuję seksualne Kung Fu. W sztuce seksualnego kung fu zarówno mężczyźni, jak i kobiety uczą się wzmacniać swoją osobistą energię do niezwykłych poziomów. Dzięki tej transformującej praktyce twoja energia seksualna wzrośnie wykładniczo, podobnie jak twoja zdolność do cieszenia się seksem, świadomość ciała, pewność siebie i zdolność do prawdziwego połączenia się z inną istotą z serca.

Twoja intuicja się rozwinie, podobnie jak wrażliwość na własne granice i granice innych. To skutkuje bardziej szanującym traktowaniem wszystkich, w tym samej siebie. Im więcej osób to zrozumie i będzie praktykować, tym nasz świat stanie się lepszym i bezpieczniejszym miejscem do życia, a #metoo zyska zupełnie inne znaczenie. Moim przyszłym planem jest prowadzenie innych kobiet w procesie stawania się zdrową istotą seksualną…

Jakie jest największe ryzyko, jakie kiedykolwiek podjęłaś?

Czym jest ryzyko? To konsekwencja działania podjętego pomimo niepewności. Podjęłam kilka, ale pierwsze było 14 lat temu. Wtedy zdecydowałam się odejść od ojca moich dwojga dzieci, które miały wtedy 1 i 3 lata. Wszystko zaczęło się w dniu, gdy powiedział mi, że jest „inna kobieta”.

Po tym, jak w gniewie odeszłam, szybko zrozumiałam, że gniew nie jest rozwiązaniem i że to NIE chodziło o inną kobietę. Chodziło o nas… „ta druga” była tylko znakiem, że między nami coś nie działa. Postanowiłam więc dobrze przyjrzeć się w lustrze. Czego tak naprawdę chciałam? I uświadomiłam sobie, że całkowicie się zgubiłam, że żyłam jego życiem i nie miałam żadnego wewnętrznego szczęścia.

Oddychałam, nie żyłam. Innymi słowy, to ja byłam dla siebie niewierna przez bardzo, bardzo długi czas. Tłumiłam i ignorowałam swój wewnętrzny głos, a teraz uderzył mnie w twarz: OBUDŹ SIĘ!! I tak zrobiłam.

Po raz pierwszy w życiu wzięłam odpowiedzialność za własne szczęście. To oznaczało, że musiałam zakończyć nasz związek, nie z powodu innej kobiety, ale dlatego, że głęboko w środku wiedziałam i czułam, że nie jesteśmy dla siebie odpowiedni. To było duże ryzyko, nie mieliśmy nic na papierze, prawie nie miałam oszczędności, pracowałam w jego firmie, a nasz najstarszy syn ma zespół Downa, co wymaga dużo opieki… To było całkowite poddanie się nieznanemu. Jak skok z klifu z szeroko otwartymi oczami i ramionami… po prostu tr

Lorum ipsum

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Integer nec odio. Praesent libero. Sed cursus ante dapibus diam. Sed nisi. Nulla quis sem at nibh elementum imperdiet.