Droga Życie

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit. Integer nec odio. Praesent libero. Sed cursus ante dapibus diam. Sed nisi. Nulla quis sem at nibh elementum imperdiet.

Dziś świętuję życie, moje własne, ale szczególnie mojego syna, który dziś kończy 4 lata. Odkąd zostałam jego matką, dokładnie 4 lata temu, (prawie) wszystko, co kiedykolwiek było dla mnie ważne, przestało takie być.

Kategoria

Jestem dee

Data

17/11/2019

Długość

3 min czytania

Share

Mój syn jest cudem, naprawdę jest. Z powodu ciężkiej postaci endometriozy kilku lekarzy powiedziało mi, że zostanie matką jest wykluczone, miałam wtedy 30 lat. Po długim okresie próby zaakceptowania mojego losu, okresach żalu i zaprzeczenia, w końcu doszłam do punktu w życiu, w którym postanowiłam stanąć na własnych siłach i podążać za swoją intuicją. Miałam wtedy 38 lat i musiałam zmienić wiele rzeczy, aby zajść w ciążę. Zaczęłam żyć inaczej, zdrowiej, ćwiczyłam częściej. Zmieniłam swoje wzorce snu, pracowałam mniej, jadłam organiczne jedzenie, piłam dużo, dużo wody. Przede wszystkim pracowałam nad swoim nastawieniem i zaczęłam praktykować wdzięczność.

Patrząc wstecz na proces zostania matką, nadal jestem przekonana, że zdrowy styl życia znacząco wpłynął na moje ciało. Ale moim absolutnym kluczem było nastawienie. Zajęło to wieczność (tak to dla mnie wyglądało), zanim doszłam do punktu wiary w siebie (a nie w lekarzy, którzy mnie diagnozowali). W międzyczasie rozwinęłam relację miłości i nienawiści (we wszystkich obszarach) z moim starzejącym się ciałem. Kiedy doświadczasz problemów z płodnością, lekarze podnoszą czerwone flagi, gdy przekraczasz wiek 35 lat. Regularnie przypominano mi, że nie tylko mój wygląd zewnętrzny, ale także wnętrze podupada. Tik Tak, Tik Tak... starzejesz się, zatrzymaj zegar, trzymaj moje jajeczka, jest tyle rzeczy, które chcę jeszcze zrobić.

"Możemy być uważani za żywych tylko w tych chwilach, gdy nasze serca są świadome naszych skarbów -Thornton Wilder"

Dużo nauczyłam się z tego okresu mojego życia. Surowa rzeczywistość, że kobiety mają datę ważności, uważam za niesamowicie niesprawiedliwą. A mówiąc o dacie ważności, mam na myśli zarówno wnętrze, jak i zewnętrze, nasze starzejące się ciała są oceniane przez społeczeństwo. Na przykład ja coraz mniej lubiłam swoje starzejące się ciało, stawałam się starsza, moje "ciało niezdolne do poczęcia" z "starzejącym się wyglądem". Ale zostanie matką mnie zmieniło. Pozytywne nastawienie, które miałam, gdy byłam przekonana, że zajdę w ciążę. Mimo że było to niemożliwe według lekarzy, uświadomiło mi, że mogę używać tego nastawienia we wszystkich aspektach życia.

Walczylam zaciekle, by zajść w ciążę i w końcu trzymać mojego syna w ramionach. W trakcie tego procesu poznałam wiele kobiet, które nie miały tyle szczęścia, co uświadomiło mi, jak wyjątkowy jest cały proces życia. Nasze społeczeństwo przywiązuje wielką wagę do powierzchownego wyglądu i materializmu. Ale życie nie jest czymś oczywistym, to dar, i to nie tylko z powodu noworodków-cudów. To dar być po prostu żywym. Nauczyłam się być wdzięczna za to, co mam, za moje piękne ciało, które potrafiło urodzić dziecko mimo wszelkich przeciwności. Moja twarz ze wszystkimi zmarszczkami, od trosk, od smutku, ale także od całej radości, którą miałam w życiu.

Po tym, jak zostałam matką, zaczęłam inaczej patrzeć na własny proces starzenia się. Prawie wszystko, co było dla mnie ważne, gdy byłam młodsza, już takie nie jest. Kiedy byłam młoda, brałam życie za coś oczywistego; teraz wiem lepiej. Moim zdaniem, martwienie się o zmarszczki czy siwe włosy to strata czasu.

Staram się przestać patrzeć na siebie w lustrze z dużą krytyką. Patrzenie na siebie łagodnym wzrokiem to nowe ja. W naszym społeczeństwie obsesyjnie skupionym na młodości, uważamy się za gorszych, gdy osiągamy średni wiek. Czy to nie smutne? Że za każdym razem, gdy patrzysz w lustro, myślisz, że nie jesteś wystarczająco dobra? Za stara, by urodzić dziecko i za stara dla społeczeństwa, bo zaczynasz mieć zmarszczki i/lub siwe włosy.

Więc obecnie praktykuję to samo nastawienie i wdzięczność wobec mojego starzejącego się ja, co sprawia, że jestem szczęśliwsza. Niedawno uświadomiłam sobie, że dałam się ponieść "ruchowi anty-aging". W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że mogę zmienić kanały myślenia i zaczęłam przełączać się z negatywnych myśli na pozytywne. Codzienne myśli o wdzięczności za dobre rzeczy w moim życiu, że starzenie się to przywilej, że zasłużyłam na każdą zmarszczkę. Obecnie liczę swoje błogosławieństwa, a nie linie na twarzy, i to sprawiło, że jestem szczęśliwsza. Nie działa to codziennie, ale jest coraz lepiej.

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Finn, kocham Cię bardziej niż samo życie. XO