Zastanawiam się, czy doświadczasz jednego lub więcej z następujących uczuć: Chcesz (wciąż) mieć dziecko.
Może jesteś niezdecydowana, czy chciałabyś mieć (kolejne) dziecko. Może masz, tak jak ja, 43 lata i nadal ciężko pracujesz nad poczęciem dziecka, ale nic z tego nie wychodzi, ponieważ posiadanie dziecka nie „zdarza się po prostu”, zwłaszcza gdy masz ponad 40 lat. Może jesteś zła, bo nigdy go nie miałaś. A może twoje dziecko już tak bardzo wyrosło, że potrzebujesz szczeniaka, aby wypełnić pustkę, której nadal pragnie twoja bezwarunkowa miłość. Nagle pojawia się hormonalna presja i zdajesz sobie sprawę, że przedmenopauza jest tuż za rogiem, w przeciwieństwie do wszystkich innych kamieni milowych, przez które przeszłaś (pamiętasz, kamień milowy słodkie 16, hej hej w końcu 18, w pełni dojrzałe 21, na pewno już nie dziecko 25, żegnaj dwudziestko, witaj trzydziestko, a potem bardzo szybko po tym nadchodziły czterdziestki…) z nadchodzącymi 40 latami nagle odczuwasz znacznie silniejsze skupienie na swoim ciele i umyśle, ostatnia szansa na posiadanie dziecka lub pogodzenie się z dziećmi, które mogłaś lub nie mogłaś mieć.
Oceniasz swoje przyjaźnie. Jesteś teraz w nowym etapie życia. Najpierw chciałaś kogoś do „towarzyszenia” – z kim można wyjść, pójść na zakupy i na wycieczki po mieście. Potem chciałaś kogoś, kto cię rozumie w pierwszych latach macierzyństwa, trudnych chwilach małżeństwa i w twoich pracowitych godzinach wymagającej pracy – chciałaś kogoś, kto cię pocieszy i wypije z tobą kieliszek wina, gdy dość regularnie nie byłaś w dobrym nastroju, a raczej bardzo zmęczona i bliska wypalenia. A teraz masz 40 lat i chcesz więcej od swoich (powierzchownych) przyjaźni. Szukasz znaczących rozmów; głębokiego, inteligentnego zaangażowania; prawdziwego połączenia i rozmowy, która wykracza poza „przytulność”. I może jesteś smutna, że nie możesz znaleźć przyjaźni tam, gdzie myślałaś, że będziesz mogła, i niektóre z tych przyjaźni się kończą.
Właściwie nie chce ci się już pracować.
Twoja emerytura jest jeszcze jakieś sto lat stąd, a ty masz już dość pracy. Zawsze byłaś nią zajęta (albo przynajmniej tak to odczuwasz), nie wiesz, czy nadal ją lubisz, i każdego dnia życzysz sobie, żebyś była ogrodnikiem, cukiernikiem lub terapeutą. Albo jesteś jak ja i chcesz wszystko uprościć (bo komu potrzebne są pieniądze?) i przeprowadzić się na niezamieszkaną wyspę w Tajlandii, spacerować po plaży i czytać książki.
Stajesz się starsza i to cię przeraża.
Wczoraj skręciłam kostkę podczas biegania, wypróbowałam trzy różne kremy nawilżające do twarzy, aby zmniejszyć widoczność drobnych linii (żaden nie pomógł) … i znowu znalazłam kilka nowych siwych włosów, bo kilka lat temu bardzo bezczelnie postanowiłam przestać farbować włosy, więc teraz wyrastają bardzo widoczne. To wszystko w jeden dzień! Jesz zdrowsze niż kiedykolwiek wcześniej, priorytetowo traktujesz ćwiczenia i bierzesz wszystkie te witaminy, o których ludzie nie mogą przestać mówić, ale mimo to się starzejesz … i to szybko. Masz problemy ze snem, nie możesz schudnąć, mimo że bardzo się starasz, i nawet nie zaczynajmy o okresie … to jakby znów być nastolatką, objawy PMS wróciły jak nigdy wcześniej.